Jest 17.44. 13 października 2019.
20 minut temu mieliśmy złapać autobus do Seulu, aby zdążyć oddać głos w wyborach.
Odjechał jednak bez nas.
Kolejny autobus za następne 20 minut.
Do lokalu wyborczego dojazd zająć może nawet półtorej godziny.
Zapas czasu jest, ale jednak – wystarczy chwila opóźnienia i nie zdążymy.
W głowie zaczyna pojawiać się myśl – może taksówka?
Spokojnie, zdążymy, przebija się druga.
Po co pojechaliśmy w tym dniu za miasto? – to trzecia.
Niespokojnie spoglądając co chwilę w aplikacje z rozkładami, śledzimy nadjeżdżające autobusy.
Panda, wyczuwając obecne podekscytowanie bawi się doskonale, goniąc dookoła jak to Panda.
Jest, nareszcie!
Jeszcze 1.5 godziny drogi i dotrzemy do ambasady.
Znajduje się ona blisko pałacu Gyeongbokgung, jednego z ładniejszych pałaców, w północnej części Seulu, więc można też połączyć przyjemne z pożytecznym.
Docierając na miejsce doświadczamy niemal że katharsis.
Patrz Pando – ta flaga to nasza, Polska.
Idziemy głosować.
Po drodze na trzecie piętro na którym znajduje się lokal wyborczy mijamy inną rodzinę podróżującą z Pandą w podobnym wieku.
Tak jak i my, przyjechali na kilkanaście dni do Korei i tego dnia postanowili przyjść właśnie po to, aby oddać swój głos.
Mogliśmy w tym czasie spędzić jeden dzień dłużej na rajskiej wyspie Jeju…
Mogliśmy oddać się medytacji w jednej z tysięcy świątyń…
Mogliśmy też dać ponieść się rytmowi Gangnam, będąc w jego ojczyźnie.
Tego dnia jednak, będąc kilka tysięcy kilometrów od domu, postanowiliśmy oddać swój głos.
Zwykle do lokalu wyborczego mamy jednak znacznie bliżej, a droga jest znacznie prostsza.
Bądź jak Panda – idź na wybory!
Od tego zależy jak postrzegają nas na świecie.