Przejdź do treści

Wiosna nad polskim morzem

Deszcz, wiatr, chód a w najlepszym przypadku niepewna pogoda, masa ludzi i niewspółmiernie wysokie ceny.
Fakty jak i stereotypy o wypoczynku nad polskim morzem zwykle zniechęcają M. Polarnego do jego odwiedzenia – szczególnie w sezonie.

A jednak na bezrybiu i rak ryba, może jednak warto dać mu szansę?

Polskie morze poza sezonem

W przypadku wizyty przed sezonem odpada nam przynajmniej jeden problem – tłumy ludzi.

Jeżeli oczywiście priorytetem nie jest opalanie, a niepewna pogoda nie stanowi problemu, to rozwiązanie to wydaje się wręcz idealne.

Względny spokój, cisza, a do tego ceny (wciąż wysokie), ale niższe niż w wysokim sezonie.

Minusy?

Oczywiście wspomniana już większa niepewność co do pogody oraz sporo zamkniętych miejsc – w tym restauracji, które otwierają się dopiero na wakacyjnych turystów. Oceniając zatem poszczególne miasta, poświęcimy im trochę dodatkowej uwagi.

Czy mimo wszystko warto?

Wizyta nad morzem to w końcu nie tylko opalanie.

Już sam widok pustej, szerokiej i majestatycznej plaży można docenić bardziej właśnie poza sezonem

…a Panda..może bawić się w piasku tak samo skutecznie.

Zgodnie z starym przysłowiem nie ma przecież złej pogody, tylko złe ubranie.

Pomorze to też miasta, które równie warto odwiedzić dla ich architektury oraz przyroda – parki i lasy, które często możemy odwiedzić podczas pieszej bądź rowerowej wycieczki.

Po trzecie rowery.

Mnogość i łatwość ścieżek rowerowych, a do tego niezbyt upalna pogoda.

Wiosna to wręcz idealny moment na tą formę aktywności.

Gdzie warto wyjechać?

Parę razy zdarzyło nam się nie tak dawno temu odwiedzić pomorze zachodnie. Gdańsk czy Gdynia z pewnością są całorocznymi destynacjami, gdzie zawsze znajdzie się coś ciekawego do zrobienia. Tym razem jednak postanowiliśmy wybrać się na południe, którego od wielu lat nie odwiedzaliśmy.

Obierając za swój punkt bazowy Kołobrzeg, sprawdziliśmy też okoliczne atrakcje. Co otwarte, a co omijać szerokim łukiem, o tym poniżej.

Kołobrzeg:

Infrastrukturalnie Kołobrzeg w pełni można uznać za miasto warte odwiedzenia poza ścisłym letnim sezonem.

Brak problemu z znalezieniem otwartych restauracji czy szereg atrakcji dodatkowych dla Pand (i nie tylko), jak Miasto Myszy czy Ukryta Kraina są miłym dodatkiem do pobytu nad morzem nawet w bardziej pochmurne dni.

(Niestety obie atrakcje podczas naszego pobytu były zamknięte ze względu na obostrzenia, jednak wyglądają na punkty całoroczne).

Oprócz tego oczywiście ofertuje to, czego można spodziewać się po wizycie nad morzem jak:

rejsy statkiem – pomimo, że w maju jeszcze nie ma zbyt wielu turystów, rejsy po morzu odbywają się pełną parą, a na statkach nie ma tłumów.

ścieżki rowerowe – zarówno na zachód jak i wschód od Kołobrzegu możemy rozkoszować się świetnymi ścieżkami rowerowymi należącymi do europejskiego szlaku Velo Baltica, które ciągną się wzdłuż wybrzeża.
W zależności od czasu i chęci możemy nimi dojechać aż do Ustki lub Świnoujścia.

Z Pandą zrobiliśmy trasy do Ustronia Morskiego i Dźwirzyna, z czego kilka dobrych kilometrów trasy Panda zrobiła o własnych siłach ?

Spotkanie z łabędziem

…bądź przy odrobinie szczęścia z foką.

Rowerem w stronę Ustronia Morskiego

Ekopark Wschodni, Kołobrzeg

Jadąc w kierunku wschodnim, w stronę Ustronia Morskiego warto po drodze zatrzymać się w Ekoparku wschodnim.

Kaczki, Ekopark Wschodni, Kołobrzeg

Jest to teren słonych mokradeł i torfowisk, będący schronieniem dla wielu gatunków ptaków, które możemy obserwować podczas naszego przejazdu.

Jeśli mamy trochę szczęścia, to naszą drogę może nawet zagrodzić przechadzająca się rodzina kaczek.

Jadąc dalej, docieramy do małej miejscowości Sianożęty.

To co nas zaskoczyło na plus, to plaża która otrzymała certyfikat Blue Flag, przyznawany czystym, zadbanym i wartym wizyty plażą.

Drugi plus za otwartą gastronomię – co prawda tylko obok plaży, a w mieście już niestety zamknięta, ale jednak jest.

Grunt zatem, że był wybór – smażalnia ryb „Szprot” oraz położone obok 2 pizzerie.

Nie oczekujmy natomiast nic ponad plażę i miejsca do zjedzenia.

Ustronie Morskie – położone niecałe 2km dalej, to nasze największe rozczarowanie wyjazdu.

Praktycznie wszystko pozamykane, do tego brak klimatu samej miejscowości i na dodatek psujące całościowy obraz nowe, ogromne apartamentowce tuż nad nadmorskim klifem, gdzie widoczny na zdjęciu „deptak” pełni również funkcję trasy rowerowej (pod tym względem Ustronie wygrywa nawet z Krakowem miano miasta deweloperki).

Ciężko powiedzieć jak to wszystko prezentuje się w sezonie, ale poza zdecydowanie warto omijać.

Trasa – przebieg

Łącznie trasa do Ustronia Morskiego z Kołobrzegu to 13,5 km jazdy. Na ogół teren prosty, gdzieniegdzie z małymi podjazdami. Całość z dala od drogi. Każda Panda może zatem próbować swoich rowerowych sił sama.

Rowerem na Dźwirzyno

Jadąc w drugim kierunku do Dźwirzyna, po drodze mijamy miejscowość Grzybowo.

Zatrzymujemy się na plaży. Musimy jednak przyznać – nie odwiedzamy samego miasteczka, więc ciężko powiedzieć czy i co jest w stanie zaoferować ta miejscowość.

Z rozmowy z spotkanymi na plaży osobami wynika jednak, że zjeść można – ale tylko na wynos (na dzień wizyty restauracje były jeszcze pozamykane).

Dalsza droga rowerowa do Dźwirzyna prowadzi niestety wzdłuż drogi. Rekompensując przebieg ostatnich kilometrów, przy wjeździe do miasteczka, trasa ma dla nas drobną niespodziankę.

Ścieżka poprowadzi nas dłuższą trasą widokową przez wydmy.
Ostry podjazd pod górę i równie ostry zjazd.

Dodatkowe 500m, aby okrążyć jedną krótką ulicę dookoła. Widok na wydmy jest jednak zdecydowanie wart przejechania tej trasy.


Raz jednak wystarczy i jadąc w drugą stronę, możemy z powodzeniem zignorować znak na trasę rowerową, oszczędzając przy tym wspomniane 500m jak i dodatkowy podjazd w górę.

Dźwirzyno również zaskakuje na plus. Chociaż na pierwszy rzut oka wygląda na wymarłe miasto, to jednak jest kilka otwartych miejsc. W jednym z nich możemy nawet usłyszeć od właściciela, że „Covid to prawie jak sieć komórkowa 5G”. Co miał na myśli, woleliśmy już nie zgłębiać.

Poszukiwania jedzenia w szczególności warto zacząć w okolicy portu.

Trasa – przebieg

Trasa między Kołobrzegiem a Grzybowem biegnie przyjemną ścieżką rowerową wśród lasu, jednak pomiędzy Grzybowem a Dźwirzynem przebiega wzdłuż drogi dla samochodów. Oczywiście po wyznaczonej ścieżce rowerowej, ale jednak, nie jest to aż tak przyjemne i klimatyczne. Cała trasa (pomijając podjazd pod wydmy w Dźwirzynie) jest całkowicie płaska. Ze względu jednak na częściowy przebieg wzdłuż drogi nie jest to też w pełni bezpieczny wybór dla samodzielnie przemierzającej Pandy.

Inne atrakcje w „okolicy”

Misie nie byłyby misiami, gdyby przy okazji nie odwiedziły kilku innych miejsc.

Bałtycki Park dinozaurów Wrzosowo – będąc w okolicy warto zaglądnąć. Atrakcja dla mniejszych i większych Pand.

Nie jest to prawdopodobnie największy park dinozaurów, jednak w pakiecie z kilkunastoma dinozaurami jest też mały plac zabaw (małpi gaj, trampolina, piaskownica z zakopanymi skamielinami dinozaura), oraz mini zoo.

Zabawa na kilka godzin.

Pandy poniżej lat 3 gratis (powyżej – niestety jak za prezydenta).

Międzyzdroje – słynne miasto z promenadą gwiazd. Przed sezonem jednak bez większych zachwytów. Dużo rzeczy pozamykanych, coś można jeszcze znaleźć w okolicy mola. Widać natomiast pełnie remontów i przygotowań do sezonu. Z pewnością psuło to ogólny obraz miasta, ale widać, że w sezonie ma zapewne sporo do zaoferowania.

„Remontowana” była nawet plaża w okolicy mola (co akurat było Pandzią atrakcją, gdy koparki porządkowały piach na plaży).

Pomijając „remont”, plaża jest bardzo ładna i przyjemna – nic więc dziwnego, że również dzierży ona certyfikat Blue Flag.

Nawet dla samej plaży warto zatem postawić tutaj swoje stopy chociaż na chwilę.

Świnoujście – tu moglibyśmy zostać na dłużej.

Schludnie, czysto, deptak turystyczny bardzo klimatyczny.

Oczywistą atrakcją i po części minusem jest sama przeprawa promowa. Dla turystów dostępna jest niestety tylko oddalona od miasta przeprawa w Kasiborze. Budowany jest jednak tunel pod rzeką Świną, więc wkrótce dojazd będzie znacznie łatwiejszy.

Oceniając Świnoujście jedzeniowo, można by je ocenić na mocne 3+. Sporo rzeczy otwarte – ale krótko. W okolicy zachodu słońca już prawie wszystko pozamykane. Otwarta za to spora ilość kebabów. Zawsze to coś, przynajmniej są.

Świebodzin – przejeżdżając w okolicy skusiliśmy się na odwiedzenie Polskiego Jezusa w Rio oraz jednego z ostatnich Tesco w kraju. Co by nie mówić robi wrażenie.

Pozostaw komentarz