Miał być Izrael, wyszły Bieszczady.
Planowanie, a w zasadzie polowanie na wyjazdy i okazje cenowe last minute ma to do siebie, że nigdy nie wiadomo jak się skończą.
Chociażby jak pokazuje powyższy przykład, takie polowania potrafią zaprowadzić do dwóch skrajnych miejsc.
Od ciepłego o tej porze Izraela, po śnieżny i mroźny wschodni kraniec Polski.
Czy żałujemy że tym razem nie udało nam się pojechać gdzieś dalej? Wręcz przeciwnie!
Chociaż Panda należy do ciepłolubnych (po tacie), tak nawet Polarnemu Misiowi idea wyjazdu do śnieżnej krainy przypadła do gustu.
W końcu w ostatnich latach coraz ciężej w naszym rejonie o prawdziwą zimę, jak zatem Panda mogłaby ją inaczej poznać? (i wyrobić sobie o niej własną opinie :))
Ponadto, w tym roku Mikołaj przyniósł Pandzie nowe sanki, które z racji ogólnego braku śniegu nadal nie zostały roz..pakowane.
Okazja zatem nadarzyła się sama i o dziwo na 3 dni przed sylwestrem udało się nawet znaleźć nocleg nie kosztujący fortuny – a właściwie kosztujący jedynie 120 zł /dobę (jak to mówi Panda – wow!). I bynajmniej nie mówimy tutaj o stajence, tylko o pełnowymiarowym pokoju z łazienką i dostępem do kuchni.
Podśpiewując zatem pod nosem uhuha nasza zima zła, veni, vidi i miejmy nadzieję vici ruszyliśmy w Bieszczady.
czy Panda pokochała śnieg?
Może najlepiej jak Panda sama odpowie, cyt. :
Ajsjdhdjjjcjd
Co w wolnym tłumaczeniu możnaby przełożyć jako:
„tak, śnieg jest super.”
A już wkrótce ekskluzywny wywiad z Pandą i Pandzie podsumowanie minionego roku w którym być może Panda wypowie się trochę szerzej o śniegu i innych przygodach ubiegłego roku